Archiwum 24 lutego 2006


lut 24 2006 Wieczory..
Komentarze: 1

*

Jest ciepły wieczór. Jak na tę porę roku, aż za ciepły.. A może to mnie coś nienaturalnie grzeje? Idziemy sobie sami pustą dróżką, a Ty mi nie chcesz powiedzieć, kto Ci takich bzdur naopowiadał.. Najpierw mnie ciągniesz za szalik, a potem w końcu przytulasz, bierzesz za łapkę i już nie puszczasz, jakbyś się bał, że Ci ucieknę.. Idziemy dalej, a Ty mi opowiadasz, jak to było z Martą i potem rozmawiamy już właściwie o wszystkim i o niczym.. Najcudowniejsze Walentynki, bo z Tobą. .

*

Mała impreza w domu naszej Ani..Siedzę w fotelu,patrzę przed siebie- na przeciw mnie Ty.. Ludzie przemieszczają się z pokoju do pokoju, każdy coś do mnie mówi. Każdy.. oprócz Ciebie. Ty tylko patrzysz.. W końcu już wszyscy mi trują, czemu z Tobą nie rozmawiam.. Sama nie wiem. W końcu dobijasz mnie jakimś głupim tekstem, zachowujesz się jak przedszkolak.. Wychodzę, dąsam się-ale w końcu rozmawiamy. Ludzie przechodzą, cieszą się, że chcemy być sami, ale ja Cię opieprzam, jak tylko zamykają się drzwi. Nie dajesz za wygraną.. Przytulasz mnie, a ja Cię odpycham, jestem złośliwa.. W końcu wychodzę na powietrze. Idziesz za mną. Znów mnie przytulasz, ale tym razem trudniej mi sie wyrwać. Pytam wprost "czy ta nasza przyjaźń jest czysta?" Nie odpowiadasz.. zatrzymujesz się.. całujesz mnie raz, drugi..zaczynam się śmiać, ale przecież wiesz, że nie mogę Ciebie ani siebie powstrzymać.

Para najlepszych przyjaciół całuje się więc pod rozgwieżdżonym niebem... Potem odprowadzasz mnie do domu, cieszysz się jak dziecko, żądasz buziaka na dobranoc, a gdy go dostajesz, oznajmiasz, że o naszej przyszłości porozmawiamy następnym razem, kiedy się spotkamy.. I przyjeżdżasz następnego dnia, a mnie już nie ma.. dalej więc piszesz jak najlepszy przyjaciel.. A co o tym myśleć?

*

Środowy wieczór.. siedzę sama w pokoju, na mojej ukochanej zielonej kanapie i przy zgaszonym świetle zbieram wszystkie myśli.. Dlaczego muszę być tak daleko od Ciebie? Dlaczego nie możesz mnie teraz przytulić?.. Siedzę otępiała i czuję, jak po policzkach płyną mi łzy... Nienawidzę takich momentów.. Nie lubię okazywać słabości nawet przed samą sobą. A Ty znów dokładasz mi zmartwień.. To Twoje wstrętne milczenie... Nie wiem, co tym razem się za nim kryje. Biorę więc głęboki oddech, popłaczę jeszcze troszkę, a potem przysięgnę sobie, że tym razem Cię przetrzymam- zobaczymy, kiedy zatęsknisz...

angelseyes : :