Komentarze: 4
Ciemnosc wieczoru przynosi smutek
Wszystko widac jak na dloni
Wieczorna samotnosc jest nie do zniesienia
Zegary bija w rytm a serca poza nim
Nie da sie pofrunac ze zlamanym sercem nawet w swietle gwiazd..
Nie tak latwo powiedziec to
Co sie czuje w glebi serca
Nie ma odwrotu
Gdy los czeka na znak
By Anioly zaczely dzialac
One lataja bardzo nisko
Slychac trzepot ich skrzydel
W dni gdy puch opada na ziemie
Nie ma niespelnionych marzen..
Urodzona by trwac
Brnie przez proby i bledy
Istnieje dla szlachetnych uczuc
Gubi sie posrod ludzi
Zna tylko jedna prawde
Wybierze milion niewlasciwych drog
A potem te jedna
Powroci szczesliwie
By rozplynac sie ku niebu
Posrod szumiacych topoli..
Zamknac czas w dloni
Albo lepiej w dwoch zlaczonych na zawsze
Tak by juz nie mijal
By pozwolil tej chwili trwac na wieki
To przeciez tak niewiele
A tak wiele znaczy..
Przynosisz mi usmiech
A ostatnio tak bardzo sie na niego sile
Przynosisz mi ulge
Gdy przy swietle ksiezyca moje oczy wilgotnieja
Przynosisz mi wiare w lepsze jutro
Gdy moje slonce odchodzi w cien
Nie pozwalasz duchom przeszlosci rozbic mojej duszy w drobny mak
Trwasz tak
Godzina po godzinie
I tylko dzieki Tobie tak naprawde jeszcze jestem...
Nie zamykam oczu po to by nie patrzec
Bo to nie daje mi nic
Nie widziane obrazy jeszcze zywiej
przesuwaja sie przed oczyma duszy
Niczemu nie winne
Nieswiadome niesionego bolu
Odcinam swiatlu droge to tych zrenic
Poranek gdy sie budzi
Pozwala lzom plynac
A na to nie ma juz sil
Bylo tak pieknie
Gdy noc zabrala wszystko co bolalo
A promienie tylko rozdrapuja rany..
Moje malenkie przemyslenia...to co sie dzieje widziane oczami MOJEGO ANIOLA ktory daje mi natchnienie..Interpretacja dowolna:)Tylko prosze, przeczytales-skomentuj:*