Wlasciwie wena mnie opuscila.. Nie, to nie jest jesienna depresja:) Wczoraj wieczorem usiadlam przy swoim ukochanym biurku, napisalam kilka wersow.. Jak sobie policzylam cala reszte literackich wypocin:) , powstalych na przelomie ostatnich miesiecy to doszlo do 200 paru.. A jak zaczelam je przegladac, wydawaly mi sie bezsensowne i pozbawione glebi, a siadajac nad Verlaine'em, Jasnorzewska, Miloszem czy Staffem, wpadam w dolek tworczy.. Moja inspiracja zawsze bedzie to, co dzieje sie w moim serduszku i wszyscy, ktorzy maja na jego stan jakikolwiek wplyw..
Dzieki przyjazni, rozwijajacej sie w ostatnim czasie, za szybka mojej duszy juz nie pada deszcz.. Asiulku, dzieki za wszystko: za SMski, kiedy mam dola, za uzyczanie ramienia,gdy jestem spiaca, za dlugie, madre rozmowy.. Dziekuje Moni za to, jak wszystko tlumaczysz cierpliwie:)
Za dwie godziny zaczniemy piec jakiegos zakalca:P