"Miłość to spacer podczas bardzo drobnego deszczu.
Człowiek idzie i dopiero po pewnym czasie orientuje się,
że przemókł do głębi.."
No właśnie... Jak to się stało? W lipcu nie znałam Cię zbyt dobrze, ale nie przepadałam za Tobą, w sierpniu poznałam Cię osobiście i jakoś nie przeszkadzało mi Twoje towarzystwo, we wrześniu napisałam do Ciebie pierwszego SMSa, w październiku byliśmy już nieźle zżyci, w grudniu po raz pierwszy jakoś inaczej na Ciebie spojrzałam, ale w styczniu stwierdziłeś, że przyjaźń do wszystko, co może nas łączyć.. w lutym pocałowałeś mnie pierwszy raz... a potem to już zaczęłam się gubić. Niby byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale zachowywaliśmy się inaczej. Po wszystkich Twoich akcjach z maja i czerwca już kompletnie się po
gubiłam.
I potrzebna nam była ta rozmowa o pierwszej w nocy, żebyśmy się nareszcie zrozumieli..
-Misiek, wiesz, że cię uwielbiam, robisz tak, że zbliżamy się do siebie..
-a przeszkadza ci to?
-nie...
-no to o co chodzi?
- bo mam dylemat.. chciałbym z tobą być, ale się boję..a ty chcesz
-chcę..
-już od dawna byłem tego pewien.. ale zobacz: odległość, będziemy za sobą tęsknić.. pozatym ty się pewnie chcesz ustatkować.. chcialabyś ze mną spędzić resztę życia?
-nie wiem, nie mogę ci na to odpowiedzieć
-a czekałabyś na mnie?
-przecież wiesz, że tak..
-to teraz znów mam dylemat... chcę z tobą być i boje się, ale tak bardzo mnie do ciebie ciągnie!
-no i...?
-zastanowię się, przemyślę i zobaczymy
*
I jesteśmy w stanie zawieszenia. Dzwonimy do siebie codziennie i rozmawiamy nie jak przyjaciele, ale jak głodni siebie i stęsknieni zakochani... Ja też się boję, myslisz, że nie? Powiedziałeś, że nie skrzywdzisz mnie, ale Michał tez tak mówił, a rany po nim leczyłam przeszło pół roku. Wiem jedno. Dajesz mi szczęście, jak nikt inny.. Niedługo się zobaczymy i już nie pozwolę Ci odejść....